zrywałem róże dla ciebie
gdzieś daleko, w otchłani ognia
może na ziemi, może w niebie
bo moje serce jest jak pochodnia
te róże płonęły czerwienią
zachodzącego słońca
moje marzenia splatane z przestrzenią
w obłokach się błąkały
które nad łąkami pachnącymi
w błękitach się kąpały
w ciszy wieczoru szukałem pocieszenia
bo przy mnie nie ma ciebie
tylko w pragnieniach twoja postać żyje
wśród trawy zielonej
jakbyś chciała objąć
moje siwe skronie
zrywałem róże dla ciebie
gdzieś daleko, w otchłani ognia